W telegraficznym skrócie:
1. Egzaminator na prawo jazdy uznał, że kandydat na kierowcę źle wykonał zadanie "ruszanie do przody na wzniesieniu" bo nie zwolnił hamulca postojowego. Nie zwolnił go w obu próbach wykonania tego zadania.
2. Kandydat składa skargę na przebieg egzaminu
3. Marszałek Województwa unieważnia egzamin bo osoba ruszyła a pojazd egzaminacyjny nie zgasł ani się nie stoczył.
4. Egzaminator odwołuje się do SKO, które podtrzymuje decyzję Marszałka.
5. Egzaminator odwołuje się do WSA. WSA podtrzymuje decyzję Marszałka oraz orzeczenie SKO
6. Egzaminator składa skargę kasacyjną do NSA
7. Wyrok NSA uchylający zaskarżony wyrok i zaskarżoną decyzję oraz poprzedzającą ją decyzję Marszałka Województwa Mazowieckiego
Reasumując wykonanie zadania ruszanie z miejsca do przodu na wzniesieniu na zaciągniętym hamulcu awaryjnym jest błędem.
To co wydaje się oczywiste wymagało kilkuletniej walki w sądach.
To przykład patologii w procesie egzaminacyjnym. To psucie egzaminowania w Polsce.
A urzędnik podejmujący decyzję o unieważnieniu zostanie bezkarny.