Urzędniczka z Urzędu Marszałkowskiego w Warszawie stwierdza, że zdawalność egzaminatora jest niezadowalająca.
Czyli jaka powinna być? I co oni robili przez te kilkanaście lat?
O to zapytaliśmy Pana Marszałka. Może wreszcie ktoś nam powie jaka powinna być.
Widzimy to tak. Marszałek ustali przekaże Dyrektorom a oni już na pewno przypilnują egzaminatorów żeby wywiązali się z ustaleń.
Możemy w tym absurdalnym myśleniu pójść dalej. Zaprośmy wszystkich na jedną godzinę, najlepiej rano, ktoś wybierze kto ma zdać do tego ustalonego poziomu zdawalności i po sprawie. Ośrodki oszczędzą paliwo. Będzie też ekologicznie bo przecież paliwa się nie wypali.
Będzie pięknie. Statystyki się będą zgadzać, gorzej jak w województwie ościennym będzie większa zdawalność, albo jakieś filie powstaną ale wtedy też będziemy przeciwdziałać. Może OSK zorganizują wakacje z prawem jazdy. Coś się na pewno wymyśli żeby klienci nie uciekali. Jeszcze tylko brakuje rywalizacji wysokością egzaminów. Chociaż w zasadzie już jest bo w jednym województwie jest najtaniej.
Taki to obraz procesu egzaminowania się wyłania.
Będziemy poszukiwali zadowalającego poziomu zdawalności.